.

.

poniedziałek, 9 września 2013

Kurczak Tikka Masala

Indyjska kuchnia to dla mnie niekończąca się mieszanka aromatycznych przypraw i pikantnych smaków, jednak sama rzadko mam okazję próbować dań właśnie z tej części świata. Gdy mieszkałam w Katowicach, często odwiedzałam knajpę HURRY CURRY, którą osobiście gorąco polecam ze względu na różnorodność dań, podział menu według poziomu pikanterii oraz prze-przemiłą obsługę! 

Wracając do tematu posta, kurczak tikka masala to potrawa z którą chciałam się zmierzyć już jakiś czas temu. Niestety, nigdy nie jadłam jej w żadnej restauracji ani nikt ze znajomych jej nie przyrządzał, stąd też powód dla którego ciągle odkładałam ją na później. Zaopatrując się w pastę PATAK'S tikki masala, miałam zamiar ugotować zupę marchewkowo - kokosową z krewetkami, jednak wyszło nieco inaczej i tak zupa ciągle czeka na liście "do zrobienia", a ja mam za sobą pierwsze starcie z kurczakiem tikki masala. Szukając przepisu, którym mogłabym się wesprzeć, po raz kolejny posłużyłam się ukochanym blogiem KWESTIA SMAKU
Oto przepis - KURCZAK TIKKI MASALA.
Oczywiście nie obeszło się bez kilku zmian z mojej strony. Przede wszystkim postanowiłam dodać więcej mięsa niż w przepisie - zamiast 400g, dodalam ok. 600-650g. W domu nie posiadałam przyprawy garam masala i w miejscach gdzie trzeba było ją zastosować, używałam pasty PATAK'S tikki masala. Do sosu, sama od siebie zamiast śmietany kremówki/sera mascarpone dodałam mleczka kokosowego (prawie całą puszkę). W kwestii podania, podarowałam sobie jogurt naturalny i kolendrę (nie przepadam za jej smakiem), a zamiast tego sama upiekłam podpłomyki do zagryzania i dodałam garść rukoli dla złagodzenia smaku.


Danie wyszło bardzo aromatyczne, a konsystencja sosu lekko aksamitna (szczerze, to nie wiem skąd takie porównanie no ale niech będzie.. ;)) ). Smak początkowo słodkawy, przy każdym kolejnym kęsie stawał się bardziej pikantny i wyrazisty. Mięso poprzez grillowanie było bardzo miękkie, a smak marynaty (akurat w moim przypadku kurczak stał zamarynowany całą noc w lodówce) subtelnie odczuwalny i komponujący się z resztą. 


Moja wersja tego dania bardzo mi zasmakowała, rodzicom, którzy siłą rzeczy są zmuszeni do próbowania moich kulinarnych eksperymentów, również. Także sama serdecznie go polecam, a przy najbliższej okazji na pewno spróbuję wersji oryginalnej aby móc porównać efekt, który osiągnęłam ze smakiem właściwym. 

Smacznego!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz